Dużo ważniejsze jest niepopełnianie krytycznych błędów niż dokonywanie genialnych decyzji.
Przemysław Gerschmann
400 stron pompowania wielkiego ego Feynmana, szybko zaczęło mnie drażnić. Mimo wszystko cieszę się, że wytrzymałem do końca, bo książkę warto przeczytać z uwagi na kilka prawd życiowych w niej ukazanych, lecz zdecydowanie nie polecę jej w pierwszej kolejności. Przeczytałem już wiele biografii i ta mieści się gdzieś w środku stawki jako książka wartościowa i w ogonie stawki w kategorii biografia.
Przede wszystkim brakuje mi w książce krytycznego podejścia autora do samego siebie. Zamiast wzlotów i upadków, kryzysów i euforii, dostajemy zbiór anegdot opowiadających o nieustającym paśmie sukcesów, które gdzieniegdzie przeplatane jest drobnymi, nieistotnymi, potknięciami. Taki obraz wydaje się mało rzeczywisty, wręcz zakłamany. Od pierwszej do ostatniej strony książki bombardowany jestem informacjami o wspaniałości Richarda Feynmana. Nie ujmuję jego geniuszowi, z pewnością miał wiele talentów, lecz przydałoby się w książce trochę samokrytyki, bo moim zdaniem wad również miał wiele. Życia Feynmana w obiektywnym świetle nie uświadczymy, lecz wartościowe jest poznanie kilku ważnych prawd o świecie, o których autor pisze.
Książka pisana jest bardzo przyjemnym i lekkim do przyswojenia językiem. Na docenienie zasługuje także nieprzeciętna umiejętność opowiadania autora. W wielu miejscach na twarzy czytelnika pojawia się uśmiech i doświadcza się pełnej imersji. Niestety po przebrnięciu kilkudziesięciu pierwszych stron ma się mdłości od lukru, którym oblewana jest postać Feynmana. Na stronach książki Richard jawi się jako złote dziecko, które osiąga doskonałość we wszystkim, czego spróbuje. Dowiemy się się jak wspaniałym fizykiem był autor, jak niesamowicie otwierał sejfy, jak pięknie grał sambę, jak wspaniale malował, czy jak wspaniale grał na bongosach. Wręcz uderza jego genialność i wszechstronność. Ten stan utrzymuje się do ostatnich stron książki.
Po przeczytaniu całej książki mam poczucie, że miał jakiś kompleks na swoim punkcie, gdyż w autobiografii praktycznie nie dzieli się swoimi porażkami i nieustannie się wywyższa. Jako naukowiec i noblista miał bardzo krytyczne podejście do wielu aspektów życia, lecz do własnej osoby podchodził w biografii nad wyraz "cudownie". Dowiemy się, że miał trzy żony, o których nie dowiadujemy praktycznie nic, nie poświęca im kompletnie uwagi zupełnie tak, jakby nie istniały. Może miał problemy z emocjami i ich okazywaniem, a może celowo usuwa role drugoplanowe? A może dlatego, że kompletnie ignoruje emocje? Mam poczucie, że oparte na emocjach relacje międzyludzkie nie były dla niego zbyt ważne, stąd praktycznie w książce ich nie ma. W mej ocenie Richard Feynman był bezpośrednim, utalentowanym, towarzyskim i otwartym na świat megalomanem.
Sytuację ratuje jego krytyczne spojrzenie na świat w którym żyje. Książka skrywa wiele życiowych prawd, które pomimo upływu lat są wciąż aktualne, inspiruje i daje do myślenia. Najważniejszą z nich jest istota krytycznego podejścia do życia. Nasz świat naszpikowany jest wieloma mitami, przekłamaniami, niedopowiedzeniami, czy wręcz bzdurami, które Feynman błyskotliwie stawia w świetle reflektorów. Okazuje się, że największą przeszkodą nie jest to, że czegoś nie wiemy, lecz to, że wiemy coś, co po prostu nie jest prawdą. Osobliwe pragnienie Feynmana do zrozumienia, jak coś działa, towarzyszy nam na wszystkich stronach książki. Kwestionowanie i rzucanie wyzwań to jego styl bycia. Żadna myśl nie mieszka w głowie za darmo. Każda myśl jest albo inwestycją, albo kosztem i albo wzmocnia, albo osłabia. Śladami Feynmana powinniśmy mądrze wybierać myśli i przekonania, które nami kierują. Bardzo ciekawie było to widać na przykładzie Feynmana, uczącego się zaciągania do łóżka poznanych w barze kobiet. Doświadczalnie próbował rad udzielanych przez znajomych i jeśli się sprawdzały, to stawały się nowym schematem postępowania. To jeden z wielu przykładów adaptacji sposobu myślenia, by jak najbardziej efektywnie z korzystać z zasobów środowiska.
Przykładem konstruktywnej krytyki świata jest obraz społeczeństwa, które ma problemy z logicznym myśleniem i które nie uczy się na własnych błędach. To problem, z którym bohater nagminnie obnaża i który jest w dalszym ciągu aktualny. Świat zaludniły kolejne generacje ludzi, sądzimy, że żyjemy w epoce nauki, a zamiast kierować się nią, opieramy decyzje na wierze i domysłach.
Na wyróżnienie zasługuje szczególnie ostatni rozdział książki. Dowiadujemy się z niego jak nasze płytkie rozumienie badań, i nie korzystanie z naukowego dorobku, niekorzystnie wpływa na wyniki współczesnych badań. Warto by każdy zapoznał się z tymi kilkoma stronami i zrozumiał, czym jest rzetelna nauka.